- Cześć Chloe - powiedziała przyjaźnie jej przyjaciółka.
- Cześć - Chloe szczerze się uśmiechnęła.
- Co tam u ciebie? - Amy poprawiła sobie zabłąkany kosmyk włosów i dała go za ucho.
Wiesz, nic takiego, odkryłam, że jestem człowiekiem-kotem.
- Nic takiego.
- To tak jak u mnie - z twarzy Amy zniknął uśmiech.
Bez słowa ruszyły do szkoły. Chloe chciała przerwać irytującą ciszę.
- Jak ci się układa? - zapytała cicho Chloe.
- Ale co? - zapytała Amy, udawając, że nie wie o co chodzi Chloe.
- Z Tregiem - zmarszczyła brwi.
- Aaaaaa…
- No to… - domagała się odpowiedzi Chloe.
- No nie za dobrze - Amy zaczęła patrzyć się w ziemię.
- Czemu? - zapytała Chloe King.
- W ogóle ze sobą nie rozmawiamy - widać było jak brązowo włosa dziewczyna próbowała stłumić w sobie płacz.
Dziewczyna tylko pokiwała głową.
Mam ochotę zrobić coś złego… wagary?
******
Chloe wbiła pazury w ścianę jakiegoś domu. Szybko odbiła się nogą od lampki i poszybowała w górę. Parę razy musiała powtórzyć jednak czynność - dom był bardzo duży.
Zobaczyła na dachu jakiś cień. Był do mocny mężczyzna, jednak nie otyły. Z jego włosów wystawały kocie uszy.
Ross…
Podeszła bliżej. To nie był on. Mężczyzna wyciągnął pazury.
- Nic ci nie chcę zrobić - załkała Chloe wydobywając z siebie pierwsze łzy - też jestem Mai.
Bez słowa mężyczna chwycił swoje uszy i odczepił. To nie był Mai.
To pułapka…
Poczuła jak w jej udo wbijają się shurikeny.
O nie ma tak łatwo…
Dziewczyna odbiła się od ziemi i poszybowała nad facetem. Z jego klatki piersiowej wydał się jęk, gdy Chloe wbiła w jego ciało pazury. Wylądowała na ziemię. Ona i napastnik stali do siebie plecami.
Muszę poczekać na jego ruch…
Usłyszała lekki świst. Człowiek odwrócił się do niej i cicho szedł w kierunku jej pleców z nożem. Szybko odskoczyła do tyłu, nad nim wykonując salto, jakby od lat ćwiczyła lekko atletykę.
Poczuła za sobą drugiego kota. Tym razem za nią stał blondyn. Wiedziała to.