sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 7.

- Amy! - wykrzyknęła Chloe kiedy wpadła do szkoły.
- Co się stało? - przyjaciółka niemal podskoczyła.
- Całowałam się z Ross'em! 
I odkryłam, że jestem człowiekiem kotem…
- Jak było?
- Wilgotno - zaśmiała się Chloe - żartuję, genialnie całuje.
- Pewnie ma wprawę. Jak całe stadko do niego lgnie - uśmiechnęła się Amy i popatrzyła w stronę Trega - Chloe, chyba się zakochałem.
- W kim? - zapytała Chloe z skrzywioną miną.
Przecież Amy co miesiąc zmieniała sobie tego 'jedynego'.
- W Tregu… - odparła.
Rozległ się dzwonek na lekcje i ruszyły w kierunku klasy. Zobaczyła jak Ross idzie za nimi.
- Jak było? - zapytała go Amy.
- Ale co? - zapytał zdziwiony.
- Nie udawaj, że nie wiesz. Chloe dobrze całuje? 
- Nawet - uśmiechnął się nieśmiało.
- Opowiesz mi później jak było na przerwie - zaśmiała się Amy i zajęła miejsce obok Trega. A ten uśmiechnął się do niej szeroko.
Chloe i Ross usiedli w ostatniej ławce. Mogli w ten sposób gadać, śmiać się a nauczycielka ich nie nakryje. Lekcja mijała bardzo wolno. Dziewczyna postanowiła, że jakoś zagada Ross'a. Tylko o co zapytać…
- Ross - zaczęła szeptem - całowaliśmy się. To coś znaczyło? Mogliśmy tak po prostu po przyjacielsku, ale raczej to na to nie wyglądało. Czyli jesteśmy parą?
Chłopak popatrzył na nią z rezygnacją.
- Już mówiłem ci, że jak nie chcesz być ze mną to zrozumiem. Przepraszam, że cię pocałowałem. Nie mogłem się oprzeć.
- Ale ja chcę być z tobą - Chloe powiedziała to niego głośniej.
Chłopak delikatnie pocałował ją w głowę, niedaleko ucha. Nachylił się nad zeszytem i zaczął przepisywać z tablicy wszystko, co wcześniej nabazgrała nauczycielka. Chloe nie miała ochoty pisać. Miała ważniejsze rzeczy na głowie. Szturchnęła ramieniem Ross'a. Popatrzył się na nią. 
- Wytłumaczysz mi o co chodzi z tymi Mai? - zapytała.
- Mai walczą z Bractwem Krwawego Diamentu. To zwykli ludzie, jednak bardzo dobrze wytrenowani i uzbrojeni. Są owiele liczniejsi od nas. Jednak walka teraz odbywa się w innych krajach, więc nie masz się czym martwić. 
- Ok - powiedziała dziewczyna niewiele z tego rozumiejąc - czyli chcesz mi powiedzieć, że oni chcą nas wytępić?
- Otóż to. Uważają, że jesteśmy niebezpieczeństwem dla ludzi. Działamy tak, oni zabiją jednego Mai, to my zabijamy jednego z nich i odwrotnie. W Mai są takie zasady, że tylko mężczyźni po trzydziestce walczą. Gdy ich zabraknie, dołączają się młodsi, w tym ja. Na końcu kobiety i nastolatki. 
- Rozumiem - odparła dziewczyna.
- Wiem, wszystko to jest strasznie pokręcone - powiedział do niej blondyn.
- Powiesz coś po Rosyjsku? - zmieniła temat Chloe.
Chłopak rozejrzał się po klasie, czy nikt nie będzie tego widział.
- Peżałsta - powiedział chłopak.
- Co to znaczy? - zapytała.
- Proszę - chłopak pocałował ją w usta.
Uśmiechnęła się do niego szeroko. Bardzo szeroko.

3 komentarze:

  1. Jak ja kocham te twoje opowieści. Po prostu brak mi słów… z niecierpliwością czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz jak mi przyjemnie się to wszystko czyta - jesteś wielka, piszesz dokładnie to co chcę czytać :**

    OdpowiedzUsuń

Proszę o komentarze :3