- Co się stało? - zapytała.
- Nic - popatrzył na nią - a co?
- Cały czas czegoś nasłuchuchesz.
- Nasłuchuję bicie twojego serca - powiedział uwodzicielsko.
Rzeczywiście. Zawsze jak była niedaleko chłopaka, jej serce biło niewiarygodnie szybko. Oparła swoją głowę na jego ramieniu i zaczęła gładzić kocie uszy. Na nich rosło jasno rude futro.
- Mam łaskotki - zaśmiał się i odwrócił ucho tak aby nie mogła go dosięgnąć.
- Oj przepraszam - zaśmiała się.
Dziewczyna dopiero teraz zauważyła, że chłopak ma bliznę na policzku. Wyglądała jak wgłębienie. Wolała nie pytać od czego ją ma.
- Nieźle cię poderwałem - powiedział Rosjanin.
To on mnie podrywał?
- Co? - zapytała go - to raczej ja próbowałam się przypodobać tobie!
Ross uśmiechnął się lekko i odwrócił głowę w inną stronę i pociągnął nosem.
- Ktoś tu jest - powiedział i wstał.
Dziewczyna również to zrobiła. Poczuła jak w jej udo wbija się shuriken.
- Ross - powiedziała cicho i upadła na ziemię.
Otaczała ją ciemność nie było nic.
******
Obudziła się. Nad nią stał Ross i jego rodzice. Szybko podniosła się. Ross dotknął jej brzucha, na znak aby nie wstawała. Leżała na bardzo wygodnym łóżku. Rozejrzała się dookoła. To zdecydowanie był pokój Ross'a: wszędzie plakaty ulubionych zespołów grających rock, różne grafiki na ścianach malowane lakierem.
- Ross wszystko nam opowiadział - odezwała się w końcu jego matka.
Dziewczyna z trudem pokiwała głową. Popatrzyła na miejsce, gdzie wbił się shuriken. Miała tam bandaż.
Ciekawe kto mi go owijał…
- Jak coś to krzycz - powiedział do blondyna jego ojciec i razem z panią Lynch, wyszli z pokoju.
- Pamiętasz coś? - zapytał Rosjanin - coś ci się śniło? To znaczy nie można tego nazwać snem. Miałaś jakąś wizję?
Chloe przypomniała sobie panującą ciemność, która jeszcze niedawno ją otaczała.
- Otaczała mnie tylko ciemność - wyznała Chloe.
Chłopak rozejrzał się po pokoju. Miał nadal kocie uszy.
Jak on słodko w nich wygląda… Blizna. Może mi powie od czego ona jest.
- Od czego masz tą bliznę? - zapytała.
- Którą? Tą na policzku? - zapytał.
- Jakto, którą? Masz więcej?
Chłopak nieśmiało podniósł koszulkę do góry. W okolicach żebr, aż do pępka było widoczne duże rozcięcie. Wyglądało jakby miała z tego zaraz polać się krew.
- Jeju. A to od czego? - zapytała Chloe.
- Wszystko jest od walk - wyjaśnił.
- Kto to był wczoraj ten facet. który nas zaatakował? - zapytała nagle.
- Członek Bractwa Krwawego Diamentu - powiedział chłopak - dobra, musisz wracać do życia - chłopak pomógł jej wstać.
Nogi Chloe bardzo się chwiały. Nie mogła nad nimi zapanować. Pochodzili tak trochę po całym budynku i zaczynało jej być już ciut lepiej.
A co z mamą? Nie było mnie całą noc!
- Co z moją mamą? - zapytała Chloe.
- Moi rodzice jej powiedzieli, że jakiś bezdomny cię napadł. Pewnie zaraz po ciebie przyjedzie.
Rozległ się przyjemny dla uszu, dzwonek do drzwi.
O wilku mowa…
Rosjanin schował uszy kota i podszedł z Chloe do drzwi. Gdy pani King zobaczyła córkę, porządnie ją wyściskała.
- Chloe - zaczęła - masz zakaz wychodzenia z domu…
- No mamo! - przerwała jej.
- Daj mi dokończyć - pani King ciepło uśmiechnęła się do blondyna - masz zakaz wychodzenia z domu bez Ross'a.
Jego rodzice, którzy stali obok ich, pokiwali głowami z uśmiechem.
Super:)
OdpowiedzUsuńEkstra <3
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na nexta <3
~Strzałka
Dziękuje, ze wam się podoba :).
OdpowiedzUsuńKolejny przewspaniały rozdział - Twój koteł czeka aż będzie 12 bo wtedy jego koteł doda kolejne opo a wtedy Twój koteł je przeczyta xdd
OdpowiedzUsuńOki :).
Usuńjednym słowem wspaniałe masz talent do pisania
OdpowiedzUsuń